someone somewhere
If we listened to our intellect we’d never have a love affair. We’d never have a friendship. We’d never go in business because we’d be cynical: “It’s gonna go wrong.” Or “She’s going to hurt me.” Or,”I’ve had a couple of bad love affairs, so therefore …” Well, that’s nonsense. You’re going to miss life. You’ve got to jump off the cliff all the time and build your wings on the way down.
only
This is the beginning of sadness, I say to myself,
as I walk through the universe in my sneakers.
It is time to say good-bye to my imaginary friends,
time to turn the first big number.
It seems only yesterday I used to believe
there was nothing under my skin but light.
If you cut me I could shine.
But now when I fall upon the sidewalks of life,
I skin my knees. I bleed.
milczenie
szare podwórka, deszcze niewielki, listopad...i ten zachwyt. leżeliśmy jak na łące pełnej kwiatów choć to była tylko kołdra z supermarketu. a jednak, ta świetlista przestrzeń i poczucie otwarcia. zapatrzeni w siebie nawzajem. objawiało nam się porozumienie. odurzenie. może zagubienie? nie jest zimno, ani ciepło, a przecież dygocę. pod spodem przerażenie, to naprawdę możliwe? taka bliskość? bezbronność?
fragment listu który nie zostanie wysłany
nie wiem dlaczego tak jest, po prostu ten sposób jest łatwiejszy, lubimy chodzić na skróty, tylko czy na pewno zaprowadzi nas to w odpowiednie miejsce? może idąc tędy ominiemy najważniejszy punkt wędrówki? mi samej trudno jest myśleć o wnętrzu, które kryje się gdzieś tam bardzo głęboko w miejscu zwanym sercem i kiedy zostaje sama ze sobą a wkoło wszystko milczy, nie umiem rozmawiać z własnym sumieniem. ja także przyzwyczaiłam się do dziewczyny za którą mnie uważacie. jednak to nie wszystko...
Subskrybuj:
Posty (Atom)